w niedziele postanowiliśmy ze się wybierzemy z małymi i psiakiem do lasu a że mamy prawie pod nosem no jakies 15 minutek pod górkę i juz jest lasek, małe zachwycone a psiak uradowany biegał w około jedynie Nadunia krzyczała jak gdzieś dalej pobiegł " Bujan tam pobiegł, no " ... małe wzięły ze sobą koszyczki i w razie odnalezienie jakiegoś grzybka czy innych lesnych skarbów ... dzielnie szły na nózkach i to obie ... grzybków prawie nie było kilka muchomorków i jeden zdrowy jakiś grzybek - pisze jakiś bo ja sie nie znam, a nie pamiętam co to za grzybek mąż mi mówił ale zapomniałam heheh - i kilka takich samych grzybków ale mniejszych oczywiscie te mniejsze robaczywe niestety nadunia dzielnie niosła do samego domu a potem się chwaliła co ma, a Amelka specjalnie dla cioci która powiedziała że grzybiarze wyzbierali wszystkie grzybki przyniosła dużego grzybka zdrowego ... niestety zdjęcia juz nie zrobiłam bo akumulator padł jak na złośc ...
A nasze psisko wynalazło sobie cudne kałuże z których nie chciał wyjść potem jak już to zaschło na nim wygladał jak jakies szare wilczysko heheh .... troszke dużo zdjec mam nadzieję ze was nie zanudze heh
moje aniołeczki dzielnie sie pod górke wspinały
a teraz mam pytanie wie może ktoś co to za owoc? tego pełno było i się tak nad tym zastanawiam
w lesie spędziliśmy 3,5 godziny cały czas chodzac doszliśmy na drugi koniec heheh Nadunia jedynie nam w drodze powrotnej zaczeła troszkę popłakiwac ale nie dlatego ze byłą zmeczona mówiła cały zcas "ja nie chce isc do domu, ja chce do jaśu ( czyli tłumacżac lasu ) " ... tak się jej wędrówka spodobała że na pewno ajk tylko pogoda pozwoli pójdziemy znowu
a jeszcze pytanie co można robić z głodu, cały las nim jest porośniety i jabłkami dzikimi moja córa chciała takie zjesc ja jak spróbowałam to strasznie mnie skrzywiło a jej smakowało a takie kwaśne ...
pozdrawiam ciepluteńko
Pogoda sprzyja teraz na takie wyprawy. Te fioletowe owocki to śliwa tarnina. Rosną na krzewach, które mają ciernie, więc można się pokłuć. Są oczywiście jadalne ale dość drętwe w smaku. Po przymrozkach można nazbierać i zrobić nalewkę.
OdpowiedzUsuńdziekuje za informacje ... napewno wybierzemy sie aby je nazbierac pozdrawiam ciepluteńko
UsuńŚwietne zdjecia....widać wycieczka udana:))))
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia no i wycieczka fantastyczna:))
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wycieczki:)
OdpowiedzUsuńAle fajna z Was rodzinka!!! Super wyprawa i piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wyprawy do lasu :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia! Widać, że wspaniale spędziliście czas:). I jesień też już widać......
OdpowiedzUsuńA owocki to tak jak wyżej pisał sosnowygaik - tarnina! Wiem, że można zerwać troszkę wcześniej i włożyć do zamrażarki! Buziaki!
Fajna wycieczka, przemiła rodzinka i cudowne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaka rodzinna wyprawa i wspólnie spędzony czas jest rzeczą bezcenną:)) Zresztą widać TO wspaniale na fotkach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
wspaniałe spacery ;) całe życie mieszkałam nieopodal lasu, zazdroszczę leśnej jesieni. moja tym razem niestety-stety bardziej miastowa. gratuluję dzielnej ekipy!;)
OdpowiedzUsuńdziękuje za przemiłe komentarze pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńAle fajnie tak wybrać sie z rodzinką do lasku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW lesie jest pięknie ,nawet jak nie ma grzybów ;)) Wspaniała fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka :) Psiak sobie pobiegał a małe dzielnie maszerowały !
OdpowiedzUsuńSuper spacer:))Ładne zdjęcia, pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńAleż miło się takie zdjęcia ogląda wspaniałą mieliście wycieczkę
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka :-)
OdpowiedzUsuńJa wcinam zajęczy szczaw w lesie, jak już nic innego nie ma ;-)
Pozdrawiam :-)
Fajna wycieczka :) Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń